Analizując „atrakcyjne” konta studenckie oferowane przez dostępne na rynku banki trzeba wprost powiedzieć, że banki są sprytne, przebiegłe i żerują na ludzkiej naiwności. Doradcy finansowi wiedzą z doświadczenia, że to co atrakcyjne wcale takie nie jest, a tanie jest drogie. Można powiedzieć, że banki upatrzyły sobie bezbronną grupę społeczną – studentów – młodych ludzi, którzy sami muszą zadbać o siebie łącząc ze sobą studiowanie oraz wydatki na codzienne życie. Bo przecież studia to nie tylko nauka, ale czesne, wynajem mieszkania, jedzenie, transport, rozrywka.
Ofertą specjalną dla klientów jest możliwość dokonywania wszelkich płatności za pomocą kont bankowych. Każdy bank ma zawsze najlepszą ofertę dla studenta, najkorzystniejsze rozwiązania, bo studentowi trzeba pomagać. Minimum formalności, bogate pakiety usług bankowych, łatwość otrzymania gotówki to tylko nieliczne pomysły ułatwienia życia studentom. To brzmi ładnie, ale tylko w reklamach, bo w rzeczywistości jest całkiem inaczej. Zwykłe transakcje bankomatowe obarczone są większymi opłatami. Tak samo przedstawia się sprawa przelewów internetowych oraz płatności kartami płatniczymi. Za prowadzenie większości kont studenckich pobierane są opłaty. Nawet jeśli jakiś bank oferuje np. darmowe prowadzenie konta, to ściąga pieniądze od studenta w inny sposób. Najczęściej pobiera opłatę za … nieużycie karty płatniczej w danym miesiącu.
Aż się w głowie nie mieści jakie haczyki czyhają na nieświadomych studentów. Na przykład Deutsche Bank zmusza studentów do płacenia za prowadzenie konta kilkadziesiąt złotych rocznie. Co ciekawe za prowadzenie zwykłego konta w tym samym banku nie pobierane są żadne opłaty. Ale to nie jedyny bank, który tak postępuje z niczego nie podejrzewającymi oraz nieświadomymi żakami.
Nasza rada zanim zdecydujecie się na konto studenckie przeanalizujcie ofertę dla przeciętnego Kowalskiego. Po co płacić za coś co jest za darmo.